chrisfox - 16.06.2010 18:47:00

Północny kraniec tej ulicy to okolica niebezpieczna. W późnych latach czterdziestych, miało tam ponoć miejsce tragiczne zderzenie kolejki gruzowej z tramwajem (tak mówią, sam nic - mimo pytań do osób nieco ode mnie starszych - nie wygrzebałem)(ktoś coś może wie?) a w sierpniu 1947... Oddajmy głos Rafałowi Jabłońskiemu z Życia Warszawy:

W pobliżu skrzyżowania z Bonifraterską, a więc opodal wjazdu na wiadukt nad torami Dworca Gdańskiego, leżał wrak czołgu, który zaczęto ciąć palnikami, a blachy rzucać na ciężarówkę. Właśnie nadjechały tramwaje linii 15 i 17, obok na przystanku stanął autobus. Spawacze przerwali pracę i zasiedli do jedzenia. Ktoś krzyknął, że z czołgu się dymi. Rąbnęło tak potężnie, że powstał lej o średnicy 12 metrów. W tramwajach wyleciały wszystkie szyby, podobnie jak w okolicznych, ocalałych z wojny domach. Autobusem rzuciło na wóz techniczny MZK, który stał obok, a miał na pace beczkę z paliwem. Na szczęście nie wybuchła. Z relacji reportera wynika, iż nie było zabitych, ale 25 osób trafiło do szpitala, a siedem na pogotowie. Do dziś nikt nie wie, co to był za czołg. Nie ma relacji, by podczas Powstania zniszczono taki pojazd, zresztą Niemcy zabrali w trakcie ewakuacji niemal wszystkie wraki, bo brakowało im stali szlachetnej. Zaś polscy saperzy w trakcie akcji rozminowania niemal na pewno nie pozostawili wozu z amunicją. Wszystko wskazuje na to, że była to niemiecka pułapka saperska (podobna wybuchła wcześniej na pl. Inwalidów, zabijając kilku żołnierzy). Wiadomo też, że zakopana ćwierćtonowa niemiecka bomba lotnicza robiła lej o średnicy ośmiu metrów. Jeśli było to 12, jak przy Bonifraterskiej, to pod czołgiem musiano ukryć co najmniej półtonową bombę.

(ŻW, 5 lutego 2010 - Rafał Jabłoński, Rozminuj swoją stolicę)

I znów: wiecie coś o tych wypadkach?

(w artykule jest zdjęcie leja po eksplozji - nic nam ono nie da, widać jedynie kupę ziemi i kilka osób w pobliżu :()