chrisfox - 2.01.2012 12:59:04

Co jakiś czas, przychodził mailem kolejny zestaw dowcipów. Rozmaitych, często niezbyt mądrych – te oczywiście podobały mi się najbardziej. Zawsze z żądaniem potwierdzenia otrzymania wiadomości (po cóż Mu one były? kto to może wiedzieć). Potwierdzałem, a później żona słysząc sprzed monitora moje nieludzkie ryki retorycznie pytała tylko: „Toluś znów coś podesłał?”. Tego zawsze miał dla nas dużo – uśmiechu w tym paskudnym świecie, który wygnał Go z rodzinnego domu na tułaczkę. Nie zapomniał kraju lat dziecinnych i mimo ponad czterdziestoletniego wygnania, nie zapomniał języka, co zawsze robiło na nas wrażenie (Ewa czasem pytała, jak coś powiedzieć po polsku – On wiedział). Życie miał ciekawe, pełne zwrotów akcji i niewiarygodnych zdarzeń. Namawiałem Go do spisania wspomnień, ale chyba nie miał na to czasu, pochłonięty poszukiwaniami przodków i żyjących na całym świecie krewnych. Wolał zadbać o odnalezienie i upamiętnienie ich, niż siebie. Jeszcze jesienią, rozmawialiśmy o planowanym przez Niego gigantycznym zjeździe rodzinnym, który chciał zorganizować w przyszłym roku – a gdzieżby indziej – w Warszawie.

Tak się losy ułożyły, że z urodzenia był nietutejszy, mimo miejscowych korzeni, przybył tu ze Śląska. Wielki miłośnik Warszawy, niezrównany przewodnik po cmentarzu na Okopowej. Bardzo chciał przy najbliższej okazji pokazać nam miejsca, w których dorastał; zbierał materiały o swoim rodzinnym domu przy Szucha 16, niedawno mi pisał, że już właściwie jest gotowy...

Uroczy gawędziarz, dusza towarzystwa, podziwiałem Jego energię i zapał w byciu miłym dla innych. Nie bywał nudny, nie mogliśmy się nagadać - zwłaszcza, że trudno mi było nieraz przebić się z własnymi rewelacjami, przez wartki tok Jego narracji. Trochę się obawiałem, jak nam się ułoży wspólny letni pobyt w Zakopanem. Bezpodstawnie. Świetnie, jak zawsze – trochę tylko dłużej - to były niezapomniane dwa tygodnie. Mieliśmy w planach powtórzenie, więc chyba i Jemu nie było z nami aż tak źle.

Szukałem jakiegoś zdjęcia. Takiego, żeby było aktualne, ładne, godne i przyzwoite technicznie. Ja na Niego zanadto nie polowałem, albo to On mi jakoś umykał. Nie mam. Chociaż to, które wklejam poniżej, nie jest takie złe – jest na nim z innymi, którym coś tam chciał pokazać...

Tolku, gdziekolwiek jesteś, pewnie dobrze sobie radzisz, jak zawsze. Teraz będzie nam tu Ciebie brakowało, potem w końcu znów się spotkamy.

Tolek zmarł w Mannheim 1 stycznia 2012 r.


http://www.kolejkamarecka.pun.pl/_fora/kolejkamarecka/gallery/2_1325505270.jpg