Ponieważ zdjęć z tegorocznej wolsztyńskiej parady jest, jak domniemuję, od groma i ciut ciut, postanowiłem zająć się czymś innym niż sapiącymi i dymiącymi piekielnymi maszynami parowymi. Za cel obrałem sobie uwiecznienie kwintesencji, moim zdaniem, wolszyńskiej parady czyli miłośników kolei. Najważniejszym zajęciem miłośnika kolei na paradzie jest chłonięcie wszystkimi zmysłami wrażeń, których dostarczają poruszające się maszyny oraz uwiecznianiem tego wszystkiego za pomocą aparatów, kamer i mikrofonów. Moja żona, gdy pokazałem jej efekt moich wolsztyńskich zabiegów stwierdziła, cytuję "Chyba Ci stary odbiło, albo się nie wyspałeś w pociągu. To zupełnie tak, jakbyś wynajął fotografa na ślub i wesele, a ten zamiast uwieczniać najważniejszą chwilę w życiu, wlazłby pod stół i zajął się fotografowaniem nóg biesiadnego stołu i spodni weselnych gości". Jak powszechnie wiadomo wolsztyńska parada uchodzi wśród wszelakich imprez kolejowych za najbardziej komercyjną i konformistyczną, a przebywanie na niej za największy możliwy obciach kolejowo-miłośniczy. Niezrażeni tą opinią miłośnicy, walą tysiącami istnień na paradę i chłoną wolszyńską atmosferę. I o nich będzie trochę moich obrazków. Zdobycie dobrego miejsca przy torze, jest dla miłośnika rzeczą najważniejszą. Niektórzy, najbardziej zapobiegliwi, zajmują miejsce już o 8 rano.
Miłośnicy wszystko namiętnie uwieczniają choć zdarzają się miłośnicze osobniki zainteresowane akurat czymś innym.
Wbrew obiegowym opiniom, miłośnik kolei nie jest zawsze niezrównoważonym psychicznie siedemnastolatkiem.
Miłośnik jest zwierzęciem stadnym
Choć niektórzy samotnie i w skupieniu szukają swojego patentu na miłośnictwo.
Miłośnik to przeważnie mężczyzna w dowolnym wieku charakteryzujący się umysłowością siedemnastolatka i jak niektórzy twierdzą zaopatrzonego sowicie w kompleks Edypa. Udało się jednak uchwycić parę kobiet wykonujących trudny i wymagający zawód miłośnika.
Woda w życiu miłośnika pełni niebagatelną pozycję. Osobliwie woda w postaci pary wydobywająca się z parowozu. Jest ona źródłem wielkich wzruszeń miłośnika oraz ryku syren parowozowych. Miłośnicy namiętnie uwieczniają wodę. Niektórzy z nich twierdzą, że chmury są pozagrobową formą życia parowozów
Większość miłośników stara się możliwie najbardziej szczegółowo uwieczniać przedmioty swojego kultu. Fundamentaliści fotografują wzory smaru na zderzakach i odczytują z nich przyszłość.
Każdy z miłośników ma swój ulubiony przedmiot kultu, czasami są to zupełnie różne rzeczy.
Miłośnicy tłumnie zawitali w tym roku do Wolsztyna. Nieprzyzwyczajona kładka ugięła się pod ciężarem miłośniczej frekwencji.
Fotografia miłośnicza składa się z dwóch etapów. Czekania i focenia. Ten drugi składnik jest powszechnie znany i można go podziwiać na wielu milionach zdjęć miłośniczych. Jego opis składa się z paru technicznych parametrów. Czekanie jest czymś o wiele bardziej skomplikowanym. Czas podczas czekania dłuży się niemiłosiernie. Minuty płyną powoli a dusza miłośnicza wędruje gdzieś w obłoki. Na ziemię miłośnika sprowadza pierwszy sygnał zbliżającego się pociągu. Miłośnik bardzo szybko patrzy w obiektyw i stwierdzając obecność ciała obcego, którym przeważnie jest inny miłośnik, daje upust swojemu wielkiemu uczuciu. W słowach miłośnik, przeważnie się nie pieści, inny miłośnik w kadrze jego aparatu jest jego największym wrogiem.. Wielkość uczucia miłośniczego powoduje, że próba usunięcia obcego ciała z kadru, dokonuje się przy pomocy przecinków, słów warcząco-syczących oraz powszechnie uznawanych za obraźliwe. Po krótkim foceniu miłośnik, zmęczony ekstatycznym wybuchem swojego uczucia, zapada w stan oczekiwania.
Miłośnik owładnięty chęcią uwiecznienia przedmiotów kultu bez ciał obcych jest w stanie wejść wszędzie, wdrapać się na każde drzewo czy dach.
Niektórzy bardziej przewidujący drabiny noszą ze sobą.
Życie miłośnika i wielkość trawiących go uczuć są wyczerpujące. Niektórzy posilają się w trakcie. Większość traktuje to jako oznakę słabości, żywiąc się tylko piwem i gumą do żucia.
Parada się rozpoczęła, parowozy śmigają w te
i we te. Miłośnicy z uporem godnym lepszej sprawy, wszystko namiętnie uwieczniają
Strażnik Ortodoksji Kolejowej (SOK) jest największym wrogiem miłośnika oprócz innego miłośnika w chwili focenia. Tu widać SOKistę-prowokatora.
Jeden z najwyższych stopni miłośnictwa czyli tak zwane samowstąpienie. Miłośnik, któremu nie wystarcza bywanie i uwiecznianie może dokonać samowstąpienia czyli upodobnienia się do przedmiotów kultu innych miłośników, będąc jednocześnie przedmiotem kultu dla samego siebie. Czyni to przez zabudowę własnego ciała, na przykład drezyną.
Do Wolsztyna przybyli również miłośnicy z innych układów kolejowych.
Pozdrawiam serdecznie i wolsztyńsko.
ksiezyc_nad_gieesem...
|