Kolejka Marecka - zaciekawiamy Warszawą

Mnie się, w tym wykazie, podoba Teatr Komeda - kilkulatek, a już miał przed wojną swój teatr... Talent dużej miary - wiemy wszyscy.
Ale może ktoś zechce mi wytłumaczyć ideę zdjęcia dorożki na moście? Bo nie bardzo rozumiem.

Nie przyjrzałem się jeszcze uczciwie - chciałbym to przede wszystkim porównać z własną inwentaryzacją, ale nie mam czasu - jednak już mi się nie podoba. Jeszcze się taki nie narodził, co by (mi) dogodził. Dość, nie piszę dziś więcej, bo mi się znów coś o jakichś chemikaliach wymknie i zaraz z krzaków wyskoczą oburzeni.

emka 1471 napisał:

w Nowym Wspaniałym Świecie

Wspaniale...

(przepraszam za wyrywanie z kontekstu, ale nigdy się tego nie oduczę)

Pod rozwagę: może jednak nie czyńmy tej instalacji naszym sztandarowym produktem eksportowym? Ja bym się zastanowił, póki czas. Dla mnie to coś nie symbolizuje tematów tabu, tego, co niedopowiedziane, przemilczane... - jedynie bezmyślność, nieudolność, nieumiejętność przewidywania całkiem logicznych następstw...

Zresztą - jeśli się znajdą chętni - niech sobie podróżuje. Jako pomnik XXI-wiecznego wiecznie żywego socjalizmu.

Fragment większej całości. To jest właśnie to, co przewija się - mimo nadanej mu przeze mnie żenującej formy - między wierszami prześmiewczego wątku o serialu Czas honoru. Jak dziś mówić o tamtych, w końcu niby nieodległych, czasach; jakiego języka użyć, by zainteresować i zostać zrozumianym. Osobiście, miotam się: od pozycji całkiem ortodoksyjnej, do przyzwolenia na pewne eksperymenty, byle tylko zadziałało. Tu - takie mam wrażenie - jasność i logiczność koncepcji kończyła się na etapie spokojnej, "papierowej" interpretacji. W terenie rzecz się okazała całkowicie nieczytelna - wydaje mi się, że w dużej mierze za sprawą jarmarcznej konwencji, dodatkowo spotęgowanej kompletnie nieszczęśliwym terminem eksponowania dzieła. Przedstawiony u góry niniejszej strony projekt, nie wzbudza może - w tej przynajmniej chwili - jakiegoś ogromnego mojego zachwytu, ale jest przynajmniej całkiem czytelny a jego estetyka nie przywodzi na myśl jarmarku przed wejściem do zoo.

Całości dopełnia zupełnie w dzisiejszych czasach nieprawdopodobny pokaz bezmyślności i niekompetencji wykonawców. Nie chce mi się wierzyć, że zastosowano aż tak kosmiczne technologie, iż nikt nie mógł przewidzieć, jak się baloniki zachowają przy konkretnych warunkach atmosferycznych. W końcu nic się takiego na Chłodnej nie dzieje: zwykle na przełomie grudnia i stycznia mamy kilka stopni poniżej zera, bywa też, że spadnie trochę śniegu, czy powieje wiatr. Czy ktoś przy zdrowych zmysłach wyrazi zgodę, żebym teraz na papierowym sznurku wywiesił nad ulicą dekorację ze szklanych butelek napełnionych wodą z kranu? Zdumiewają tłumaczenia święcie oburzonych obrońców, że instalacja była wykonana z myślą o pokazywaniu jej w lecie. Skoro jest przystosowana jedynie do lata, kto w takim razie odpowiada za powieszenie jej w zimie? A jeśli miała wisieć wysoko, kto zezwolił na obniżenie jej o 30% - (to zresztą drastyczna zmiana koncepcji projektantek) tak, że nie można już było usztywnić konstrukcji nośnej dodatkowymi linami, bo byłoby to przeszkodą dla przejazdu samochodów nieodległej straży pożarnej? Cisną się różne pytania, oj, cisną...