Forum Stowarzyszenia
administrator
1933 - Adolf Hitler kanclerzem Rzeszy.
1945 - sowiecki okręt podwodny S-13 na wschód od Łeby zatopił płynący z Gdyni do Kilonii transportowiec Wilhelm Gustloff.
Offline
administrator
To przypadek. Ściśle rzecz biorąc, w ogóle z wydarzeń, które przy tym dniu mogłem napisać, tylko te dwa wydały mi się warte wspomnienia. Jako się rzekło, kalendarium jest subiektywne - i zresztą każdy może w nim jakieś swoje typy z danego dnia dopisywać.
A, że jedno ma z drugim jakiś związek? I owszem, historia dzieje się nieraz dość logicznie. Często też trafiam na interesujące zbieżności - przypadki, ale ładnie wyglądające. Choćby śmierć Piłsudskiego, w rocznicę przewrotu majowego - a i Stalinowi się przytrafiło, zmarł w trzynastą rocznicę podjęcia decyzji o wymordowaniu polskich jeńców.
Offline
Ze Stalinem to nie wiedziałem ...
365 dni w roku, a czasami nawet 366, a jednak trafiają się takie rzeczy.
Coś w tym musi być
Ja tylko a propos tego, że się biednego ruskiego kapitana łodzi podwodnej czepiają, że na wojnę musiał iść.
Mało kto pamięta, że dzień później, hitlerowcy urządzili ostatnią taką wielką masakrę i 5 tysięcy więźniów z obozu Sttuthof spędzili w Marszu Śmierci na bałtycką plażę i rozstrzelali, a potem barkę zatopili w Bałtyku.
Każda ofiara jest przykra, ale warto mieć świadomość, komu niektóre rocznicowe daty zawdzięczamy.
Pozdrawiam
PS wyprzedziłem trochę kalendarium, ale chyba nic straconego
Offline
administrator
Kalendarium miało prowokować - i proszę, już działa
Biedny ruski kapitan a po drugiej stronie biedni niemieccy cywile. Nikt tu nie jest winien, ale się stało. Ot, historia, ci ludzie się po prostu w niej gdzieś tam znaleźli. To coś takiego, jak z tym nieszczęsnym pomnikiem z Targowej, jak z macewami w ogrodzeniu cmentarzyka czerwonoarmistów z Bródna, jak...
Offline
Moderator
Opisana powyżej przez kolegę Weldona masakra dotyczyła więźniów jednego z podobozów KL Stutthof, utworzonych w Prusach Wschodnich (na terenie lotnisk Luftwaffe w okolicy Królewca) rozkazem z 21 września 1944 r. komendanta obozu Paula Wernera Hoppe.
Kiedy 12 stycznia 1945 r. rozpoczęła się zimowa ofensywa armii sowieckiej właśnie te podobozy znalazły się najwcześniej w strefie zagrożenia. W chwili przygotowywania się do ewakuacji liczyły one 4685 więźniów. Początkowo wszystkich więźniów ewakuowano do Królewca, skąd 26 stycznia 1945 r. zostali oni pognani w kierunku morza do miejscowości Palmnicken. Do Palmnicken dotarło około 4000 więźniów, których umieszczono w zakładach bursztynowych. Planowano wymordować ich w sztolniach zakładów bursztynowych, jednakże koncepcja ta nie została zrealizowana wskutek sprzeciwu dyrektora zakładów bursztynowych Landmann oraz zarządcy tamtejszych majątków Feyerabend (zamordowanego przez Niemców 30 stycznia 1945 r.) W tej sytuacji Niemcy 31 stycznia poprowadzili więźniów w kierunku morza, tłumacząc im, że maszerują do portowego miasta Pilau, skąd statkami będą ewakuowani do Hamburga. Po chwili odłączono od kolumny maszerujących na końcu 50 mężczyzn i popędzono ich w morze, jednocześnie strzelając do nich z broni maszynowej. Następnie kobiety ustawiano w szeregi i gnano na pokryty cienką warstwą lodu Bałtyk. Niektórzy próbowali uciekać, inni padali po drodze, udając zmarłych. Prawdopodobnie w ten sposób udało się zbiec z miejsca masakry około 200 osobom. Jednak nazajutrz rano, 1 lutego 1945 r., burmistrz Palmnicken, Kurt Friedrichs, zorganizował tzw. Suchkommando (grupa poszukująca), składające się z członków miejscowego Hitlerjugend, które zajęło się poszukiwaniem zbiegłych więźniów.
15 kwietnia 1945 r. do Palmnicken wkroczyły oddziały 32. dywizji Armii Czerwonej. Z masakry w Palmnicken ocalało zaledwie trzynastu więźniów...
Offline