Forum Stowarzyszenia
Użytkownik
Spotkałam się ostatnio z maleńką pozycją wydawniczą, w której oprócz ciekawych wspomnień, znalazłam dowcipy i anegdoty z czasów okupacji. Oto jeden z nich:
Dowcip tramwajowy.
Robociarz będący lekko pod gazem, głośno wyrzekał w tłumie publiczności tramwajowej na opłakane skutki wojny. "A wszystko to - dodaje wreszcie - przez tego drania z piekła rodem, przez tego przeklętego H". Na to, przeciska się ku niemu tajniak niemiecki i pyta groźnie: "Co to za H.? Kogo pan miał na myśli?"
Nasz robociarz nie tracąc kontenansu i wymawiając fonetycznie po polsku nazwisko brytyjskiego premiera odpala: " No, Hurhila, ma się rozumieć". Tajniak odwraca się, robociarz woła za nim:
"Te, panie gestap, panie gestap! A pan miał kogo na myśli?!"
Offline
administrator
Ładne, nie znałem
Offline
Moderator
Plącze mi się po głowie gdzieś, fragment z przygód "Wicka i Wacka"(taki ówczesny komiks):
Śnieg puszysty aż się prosi
By ulepić zeń bałwana
Niechże wygląd ma Hitlera
Że on bałwan to rzecz znana
Skoczył volksdeutsch, niszcząc dzieło
Wtem Schoupo, się nataczył
i odstawił na gestapo
Choć ten tęgo, się tłumaczył
Offline
Takie motto, chyba pasujące do tego działu znalazłem:
Autor nieznany.
Nadzieja
Światełko jakieś błyska w chmurze,
mniej jakoś ciąży chamski but,
kiedy przeczyta się na murze krótkie,
cieszące wzrok: KAPUT
Swoja drogą, warto tu, chyba wspomnieć, że w Warszawie, za okupacji,
wydawano sporo pism satyrycznych.
Gość z prowincji widzi jak głęboko kopią ulicę i pyta:
- A po co to, panocku tak wszędzie kopią na ulicach?
Warszawiak odpowiada:
- Bo to szwaby szukają Polski Podziemnej.
Offline
Moderator
Zgadzam się z moim przedmówcą tzn. umieszczeniem, tego wątku na widoku.
A tu jeszcze jeden wierszyk okupacyjny wyszperany z pamięci:
Pytało ojca niewinne dziecię:
Co to jest ausweis, co to, powiedżcie?
Ausweis, kochanie to taka cholera
Co ją w łapankach,żandarm rozdziera.
Niechaj mi ojciec, powiedzieć raczy,
Jak to się słowo "volksdeutsch"tłumaczy?
Zaraz ci dziecko pouczyć, spieszę,
To taki rodak, co na psy zeszedł.
Powiedz mi ojcze prosto i szczerze
taki becuksztajn,co to za zwierzę?
To jest karteczka, moje kochanie,
na to co chciałbyś a nie dostaniesz.
A kto, spytało dziecię, ma w piekle
dziś, najwyzszą z rang?
Dawniej Lucyfer, lecz dziś w piekle
rządzi, moja dziecino herr dr.Frank.
Ostatnio edytowany przez Wierzbowa (23.01.2013 11:57:07)
Offline
Do Urzędu Ewidencji zgłasza się petent z prośbą o zmianę nazwiska.
- Jak się pan nazywa?
- Nazywam się Adolf Wychodek.
- Dobrze, rozumiemy. Załatwimy to. A jakby się pan chciał nazywać?
- H e n r y k Wychodek.
Offline
administrator
Przeniosłem i podzieliłem wątek - część o najstarszych uczestnikach powstania 1863 znajdziecie obok.
Offline
Użytkownik
Hanna Górska, Eryk Lipiński "Z dziejów karykatury polskiej" Warszawa 1977, s. 237:
Offline
administrator
Abstrahując od okupacyjnej rzeczywistości - rzuciło mi się tu właśnie w oczy, choć znam ten plakat, pewne uproszczenie/skojarzenie, funkcjonujące do dziś. Czytam .... więc jestem człowiekiem z kręgów .... (i należy mnie, rzecz jasna, wyeliminować ). Ano, tak...
(oczywiście, zgodnie z regulaminem nie wolno mi napisać więcej - i zresztą nie chciałbym, całkiem jestem apolityczny )
Offline
Użytkownik
Rysunek bardzo znany ale z powodu tej specyficznej aktualności złośliwie go podrzuciłem. ;-)
Offline
Użytkownik
To jeszcze wierszyk przedokupacyjny, ale ulica powtarzała go w 1939 i ma ścisły związek z nadchodzącymi wydarzeniami.
"Hitler Hachę wziął pod pachę i zasuwa na kiełbachę,
a Pan Hacha z tej uciechy Hitlerowi sprzedał Czechy"
Bardzo krzywdzący dla Emila Hachy szczegónie w kontekście misji jakiej podjął się po emigracji rządu Benesza, ale ulica nigdy nie rozróżnia szarości
Offline
Satyra z wydawnictw konspiracyjnych 1943 rok:
"Jadą dwa wielkie wojskowe, ciężarowe samochody. Drży ulica od pracy ich motorów. Pierwsze auto nagle zatrzymuje się.
Wychylony szofer gwizdnął na chłopca ze szkoły powszechnej:
- Eee... Którędy najbliżej do ulicy Bema?
Chłopiec już zdqżył podkuć się w szkole mowy "panów sezonowych", więc rozumie. Odpowiada bez namysłu.
- Pierwsza ulica na prawo, a potem prosto i prosto ...
Wie, że trzecia na lewo, ale mówi: pierwsza na prawo. I cieszy się na myśl o tym,
jak to wielkie wozy będą musiały zawracać w wąskiej szyjce ulicy. Verfluchte Polen!
Można było jechać nie pytając o drogę, pełno jest drogowskazów na każdym skrzyżowaniu ulic...
Cóż, kiedy zwłaszcza rano niektóre z tych napisów powykręcane są w niewłaściwych kierunkach. Jeżeli w ogóle są wszystkie ..."
Targ na Ząbkowskiej.
"Spodnie, spodnie - spodnie samogrające - samogrająąąceee!... wydziera się śpiewnym falsetem młody chłopak.
- Dlaczego "samogrające"? - zainteresował się przechodzień w binoklach.
- Żeby pana szanownego zadziwić, a jak się szanowny pan zadziwi to szanowny pan
obejrzy, a jak szanowny pan obejrzy - to szanowny pan musi kupić, bo inaczej nie da rady, jako że okazja jak cholera i takich spodni sam gubernator Frank nie nosi ...
Przechodzień w binoklach rozkłada spodnie i uważnie ogląda pod światło. Rzeczywiście, sam Frank t a k i c h nie nosi.
- Sito, panie kochany, buraczki można przez nie cedzić ... a ileż to pan ceni tego samograja?
- Pięćset złotych. Mogą też być przetarte ... jak sprawiedliwie, to sprawiedliwie ..."
Po mieście kursują specjalne wozy tramwajowe niemieckie oznaczone cyfrą "0".
Poza tym przednia część każdego wagonu motorowego zarezerwowana jest .. Nur fur Deutsche".
Stąd dziesiątki anegdot i dowcipów, opartych o codzienną obserwację życia:
"Pijacy wracają do domu po libacji.
W tramwaju jeden z nich opiera się o poprzeczkę od zagrody niemieckiej.
- Nie chodź do Reichu, kolego, nie chodź - poucza go drugi pijak.
- Nie jestem świnia, ani inny "foksdojcz" - oburza się tamten.
- Pijany jesteś kolego, ot co, i nie wiesz nawet dokąd jedziesz.
- Wiem, na Pragę jadziem!
- A ja ci mówię, że nie na Prrragę. Do N i e p o d l e g l o ś c i jadziem wszyscy ... Trzymaj się bracie, bo tylko dwa przystanki zostały."
Wygrzebałem tego więcej i nie zawaham się użyć
Pozdrawiam
Offline
administrator
Jako, że nie mam do powiedzenia niczego na temat, a strasznie chciałbym zaistnieć, pozwolę sobie na drobne OT - odnośnie pierwszego z powyższych tematów.
Dawno temu, szukaliśmy z kolegą pewnego punktu w miejscowości Głowno (lokalizacja jest bez znaczenia, wspominam jedynie gwoli ścisłości). Wieczór, na ulicy nikogo, w końcu trafia się młoda kobieta. Owszem, ona wie, czego szukamy i jak się tam dostać, więc zaczyna nam tłumaczyć. Opowiada chętnie i bardzo szczegółowo, aczkolwiek w nieco dziwnej konwencji. Otóż, przedstawia nam przebieg trasy, jaką mamy do przebycia, posługując się jedynie informacjami o punktach orientacyjnych, jakie się kiedyś gdzieś tam znajdowały (dojedziecie tam, gdzie kiedyś była kwiaciarnia, tam trzeba skręcić a potem znów skręcić tam, gdzie był spożywczy... itd.). Opowiada, co było a nie jest. Pytana o kierunki owych skrętów, najwyraźniej nie słyszy, bądź nie rozumie pytań - być może pojęcia "lewo" i "prawo" z jakichś względów są jej obce. Pogadaliśmy w miłej atmosferze, podziękowaliśmy za pomoc i na tym się skończyło. Nie trafiliśmy. Pani chyba jeszcze bardziej interesowała się przeszłością Głowna, niż ja historią Warszawy.
Offline
Mi się zdarzyło niegdyś po górach chodzić i nauczyło mnie to, żeby nie pytać nigdy górali o drogę, bo słynne "A czy ja mówiłem, że jadę w stronę miasta?" to pikuś.
Podobno równie niebezpiecznie pytać się o różne rzeczy przewodników miejskich
A wracając do czasów okupacji:
Po napaści na ZSRR w lecie 1941 roku Niemcy ustawili na placu Piłsudskiego, nazwanym przez nich wówczas Adolf Hitler Platz, wielką drewnianą literę "V", symbol Victorii - zwycięstwa.
Równocześnie propaganda hitlerowska pokryła mury miasta, wszędzie gdzie tylko się dało, nalepkami i plakatami ze znakiem "V".
W odpowiedzi młodzież z organizacji Małego Sabotażu "Wawer" rysowała tę samą literę w postaci otwartej brzytwy z dopiskiem "Tonący brzytwy się chwyta",
a 28 lipca 1941 Czesław Zadróżny ("Głowacki"), członek sztabu "Wawra", podpalił w biały dzień wielkie drewniane "V", symbol hitlerowskiego zwycięstwa.
We wtorek, 6 kwietnia 194 ... *) roku w godzinach popołudniowych, nieznane osoby ostrzegły telefonicznie przeszło 300 warszawskich Niemców,
przeważnie Reichsdeutscherów, aby w nadchodzącą sobotę od godziny 18-ej nie wysadzali nosa z mieszkania.
Reakcja delikwentów, zawiadamianych o nieistniejącym niebezpieczeństwie, była tak paniczna, że przekroczyła wszelkie najśmielsze oczekiwania autorów
tego znakomitego dowcipu z grupy "Gdańsk" akcji "N" BIPu Okręgu Warszawskiego AK.
Autentyczne przykłady:
Telefon do Durfelda, kierownika tzw. decernatu (najważniejszych instytucji miejskich pod zarządem niemieckim).
Nieznany głos ostrzega:
- Durfeld? Radzę nie opuszczać mieszkania w sobotę po godzinie 18-tej!
- "Co to? Kto mówi? Czy pan jest Polakiem?".
- "Tak, Polak, życzliwa panu osoba. Niech się pan nie rusza z domu w sobotę wieczorem".
- "Ależ panowie, na miłość Boga, jak to? To panowie na mnie wyrok wydali? Niech pan powie tamtym, żeby nie ...
Ja jestem lojalny, ja się wykażę, że jestem w porządku... Proszę panów ..."
Rozmowa przerwana, Niemiec pozostawiony w śmiertelnym strachu.
Telefon do dyrektora wodociągów i kanalizacji:
"Proszę pana ja jestem niewinny. Ja tu jestem dopiero od kilku miesięcy, żadnemu Polakowi nic nie zrobiłem.
Czemu wy mnie chcecie zastrzelić? Błagam was, wstrzymajcie się... Ja się wytłumaczę, darujcie mi".
Liczni delikwenci ofiarowywali okup, inni z płaczem błagali o litość.
Pewna Niemka zaklinała, aby zatelefonować do jej męża do biura i ostrzec go osobiście, "bo gdy
ona mu to powtórzy to gotów zlekceważyć".
Obserwacja przeprowadzona w ową sobotę wieczorem na mieście wykazała całkowity sukces dywersyjnego dowcipu: w lokalach Nur fur Deutsche
i w Deutsches Haus można było na palcach policzyć cywilnych Niemców.
6 lipca 1943 r. dopuszczono się śmielszego dowcipu ...
cdn
*) w oryginale jest 1946, ale mz to mało prawdopodobne , więc pewnie chodzi o 42, a prawdopodobniej o 43 rok
Offline
Jednym z pierwszych zarządzeń mianowanego przez Hitlera generalnego gubernatora Franka,
było przeniesienie stolicy Generalnego Gubernatorstwa do Krakowa.
Warszawa miała zginąć z europejskich map jako stolica Polski.
Jej przeznaczeniem wg okupanta była rola jakiegoś nic nie znaczącego, powiatowego miasteczka.
Frank, wraz z żoną, Brygidą, zamieszkali na Zamku Wawelskim.
Warszawska ulica przeprowadzkę stolicy do Krakowa przyjęła wierszykiem, krążącym "od domu do domu":
"Oj Franku, oj gubernatorku
Na Wawelu nie wytrzymasz i do wtorku
Nim nadejdzie pierwsza zima ponowa *)
Stolica tu wróci, ty do ... Mokotowa"
2 czerwca 1940 w szmatławcu Nowy Kurier Warszawski ukazało się zarządzenie,
o wprowadzeniu dwujęzycznych nazw około 50 ulic, mostów, parków i placów.
Niektóre przemianowano na niemieckie, jak na przykład Focha na Teatralną, aleję Sobieskiego na Południową,
Krasickiego na Wiślaną, Skolimowską na Tiroterstrasse, a Konopnickiej na ... ulice pokoju
Następnego dnia po ukazaniu się ogłoszeń, na murze pałacyku Blanka - siedzibie okupacyjnego gubernatora Warszawy,
"nieznani" sprawcy nakleili spory "afisz" z ręcznie wykaligrafowanym tekstem:
"Zgadzam się na uliczną orientację nową,
Ale tylko tymczasowo.
Natomiast zmieniam na stałe,
W Berlinie: Unten den Linden
na Strasse ... "Gorzkie Żale"
~Warszawska Syrenka
Natomiast pod tabliczkami z nowymi nazwami ulic namalowano jakimś czarnym mazidłem: "Tylko chwilowo".
Na wspomnianej Konopnickiej, przemianowanej na Pokoju, pojawiły się tabliczki z tekstem:
Ulica Pokoju
albo
okupacyjnego gnoju.
Zaś na przemianowanym na Adolf Hitler Platz placu Piłsudskiego:
Adolf Sratz Platz.
Ukazuje się, wydana przez hitlerowski Urząd Propagandy okupacyjna mapa Warszawy,
dzięki której warszawiacy dowiedzieli się, że w Warszawie są dwie Kwiatowe: na Mokotowie i w Śródmieściu,
zaś Mazowiecka to ... Blumenstrasse.
Gazeciarze sprzedający nową mapę zachwalali ja śpiewając:
Siekiera, motyka,
Ordnung nowe
i w Warszawie
dwie Kwiatowe.
Siekiera, motyka
Ziela kupka -
Na wianuszek
Na HA-trupka.
Dostało się Brackiej, która otrzymała nazwę Ordenstrasse - Orderowej, co zostało upamiętnione zwrotką:
Siekiera, motyka
moda nowa
Baraczki, czworaczki
Strasse, strasse
Orderowa.
W połowie stycznia 1941 na polecenie Hansa Franka okupacyjny Urząd Propagandy Generalnego Gubernatorstwa w Krakowie
zarządził usunięcie niektórych pomników w Warszawie.
Na "liście skazańców" znaleźli się Mickiewicz, Dowborczyk, Sowiński, Saper, Lotnik.
O dziwo, akt łaski spotkał Poniatowskiego, którego polecono zdjąć z cokołu i postawić w innym miejscu miasta.
Niemcy nawet "łaskawie" dali do wyboru Ogród Saski lub park Ujazdowski.
Nie minęło zbyt wiele czasu, jak pod pomnikiem Syreny pojawiła się spora sklejka z napisem:
Jeśli któryś z moich pomników zginie,
Dwa za jeden, po wojnie, w Berlinie.
O dziwo, po apelach polskiego Zarządu Miasta o odwołanie decyzji Niemcy się z niej wycofali,
co przypisano oczywiście mocy Syrenki i opuściły Warszawę razem z powstańcami i jej ludnością,
znajdując swój "Pruszków" na podwórzu fabryki Lilpopa na Woli.
A prawidłowe nazwy wracały równie szybko, jak mieszkańcy.
cdn.
*)ponowa - nie wiem. Tak było w źródle
Offline
Moderator
weldon napisał:
Dostało się Brackiej, która otrzymała nazwę Ordenstrasse - Orderowej,
Tak dla porządku, Ordenstraße to Zakonna, czyli próba przetłumaczenia nazwy polskiej. Jak wiadomo Bracka, swą nazwę zawdzięcza bractwom zakonnym.
Ostatnio edytowany przez michel (22.01.2014 13:28:22)
Offline
Użytkownik
Ponowa to świeża powłoka śniegu. Zdaje się, że określenie to jest używane głównie przez myśliwych.
Offline
michel napisał:
Tak dla porządku, Ordenstraße to Zakonna, czyli próba przetłumaczenia nazwy polskiej. Jak wiadomo Bracka, swą nazwę zawdzięcza bractwom zakonnym.
Na Orderową przerobili ją ówcześni mieszkańcy. A za Bracką dzięki - muszę sobie to zakonotować
rzepola napisał:
Ponowa to świeża powłoka śniegu. Zdaje się, że określenie to jest używane głównie przez myśliwych.
Świetne. Zrzuciłem to najpierw na karb złej odbitki, ale jak się przyjrzałem, to nijak nie dawało się odczytać inaczej i nie chciałem robić własnej wersji
Offline
administrator
Myśliwi, gajowi, ponowa... Az się chce pojechać na wieś. Tamci się urodzili nie tam, gdzie chcieli i ja chyba też nie, taka karma przeklęta.
Offline