Forum Stowarzyszenia
Moderator
chrisfox napisał:
Po przodkach nie mam
Allegro? Już nie zdążę. Zresztą, kiedyś szukałem, nie podobały mi się - był bodajże tylko jeden wzór z jakiejś skóry czy czegoś takiego - ja bym chciał aksamitną, z aplikacjami. Na Twardą dziś nie podjadę, tragedia
Żona by mogła zrobić na drutach, ale pewnie nie będzie jej się chciało. Jak to jest, ja szykuję obiad (tfu, wieczerzę - w końcu piątek) a ona nawet przez ten czas nie zrobi mi jarmułki?
Szkoda. Ale z tego co pamiętam pod pomnikiem wypożyczają.
A tak nawiasem mówiąc, jako że spacerek wypada w szabas, w tałesie i z filakteriami wyglądałbyś przeuroczo.
Wziąwszy pod uwagę deklarujących udział w wycieczce minjan byłby zapewniony.
P.S.
Wieczerza? Oho, pewnie będzie ryba albo gęś. Po żydowsku. A szabesgoja na jutro zamówiłeś?
Offline
administrator
Nie wspominając o filakteriach, tałesu też nie odziedziczyłem - ale próby z ręcznikiem (teściowa ma na wsi taki biały z niebieskimi paskami po bokach) wypadły nader zachęcająco.
Z całego niezbędnego zestawu, umiem się jedynie wspaniale kiwać
PS. Ryba będzie. Halibut w piwie. Niekoszerny, bo wszystkie gary mamy trefne a i piwo robione przez gojów i dla gojów. Za małą mam kuchnię (i przychody ), aby mogła być koszerna. Psi żywot.
Co do szabesgoja... Może u sąsiadów się jaki znajdzie.
Offline
administrator
Aha - jeśli chodzi o szabesgoja. W sumie, można się bez niego jako tako obejść. Singer podaje prosty sposób, jak w szabas ominąć zakaz zapalania światła - trzeba zapalić przed zachodem słońca i nie wyłączać. Gorsza sprawa z lodówką - ale wystarczy wykręcić żarówkę i otwarcie drzwi nie będzie już groziło surowymi sankcjami. Kompletnie tylko nie wiem, jak się sprawy mają z komputerem.
Jako, że jutro długi spacer, mam też sposób na obejście zakazu odległościowego. Należy wziąć z sobą malutki namiot (widziałem dziś w Lidlu po 34 złote) i co jakiś czas rozstawiać go na trawniku, aby założyć tam swój dom. Potem już można iść kawałek dalej. Ponoć to manewr z powodzeniem praktykowany. Wiadomo też, że w pociągu należy chodzić w szabas po korytarzu. W samochodzie się tego nie da, ale spróbuję się chociaż wiercić
Offline
Moderator
Ja czytałem we wspomnieniach ze starego Rzeszowa (wiadomo kiedyś Rajsze, nazywany też Mojżeszowem) że biedacy, których nie było stać na szabesgoja, po prostu jedzenie zostawiali w piecu chlebowym i zamurowywali cegłą na glinie. W ten sposób potrawy były ciepłe do następnego dnia, bez konieczności rozpalania ognia. Stosowali też lampy naftowe, które zapalali przed szabasem i nad lampą stawiali jedzenie, które było lampą cały czas ogrzewane.
Offline
administrator
balcerek napisał:
a mnie ten halibut w piwie zainteresował.
Zaraz zainstaluję office, poszukam tego przepisu i wkleję. Faktycznie, nie jest zły - i bardzo prosty w przygotowaniu.
Offline
administrator
Oto i on:
6 płatów halibuta (filety), pomidor, 4 dymki - szczypior, 1/2 zielonej papryki, 2 łodygi selera naciowego, puszka piwa, masło, sól, pieprz, sól czosnkowa
Płaty halibuta ułożyć pojedynczo w naczyniu żaroodpornym. Warzywa pociąć dowolnie i ułożyć na rybie. Posypać solą, pieprzem i czosnkiem. Położyć na wierzch wiórki masła i zalać piwem. Szczelnie przykryć i piec 10-15 minut w temperaturze 220 stopni C
Mój komentarz: z tym czasem to chyba nie do końca jest tak. Jeśli zaleję całość piwem, 15 minut nie wystarczy, żeby się porządnie zagrzało Mniej piwa do ryby, więcej do gardła - a i czasu też trochę więcej potrzeba. Rybka wychodzi pyszna, delikatna, mój maluch to zajada aż mu się wszystko trzęsie
Offline
administrator
No właśnie, widzę tu pewną niekonsekwencję. Może ja źle robię zbytnio zalewając. Dziś chyba spróbuję dać mniej piwa - i tak powinno być całkiem niezłe.
Offline
Moderator
To może nie przykrywać. Wtedy piwo wyparuje i się szybciej podpiecze. Z drugiej strony ryba delikatna więc te 15 minut pichcenia to góra .
Offline
administrator
Dziś robię to po raz drugi. Poprzednio po 15 minutach całość po prostu była jeszcze zimna (a ryba nie pochodziła bynajmniej z zamrażarki). Wyjąłem w końcu po jakichś 30-40 minutach. Było nieźle i nie zauważyłem oznak rozgotowania. Chyba trzeba mniej piwa - ale podanym w przepisie czasem też bym się jakoś strasznie nie sugerował.
Offline
Czy samo rozstawienie namiotu nie łamie zasad?
A potrawy z pieca chlebowego - to chyba czulent ma właśnie takie pochodzenie, był robiony dzień wcvześniej na dzień następny i spędzał noc w piecu.
Offline
Moderator
Borek napisał:
Czy samo rozstawienie namiotu nie łamie zasad?
Uj! Chyba bez wizyty u rabbiego się nie obędzie.
Offline
administrator
Zaraz się zobaczy. Mam przed sobą katalog prac zabronionych. Figuruje tam m. in. budowanie, aczkolwiek osobnym punktem jest kończenie budowy. Czyli, namiot należałoby stawiać w sposób nie noszący cech budowy a już właszcza budowy ukończonej. Więc może wystarczy po prostu co jakiś czas rzucić nim o ziemię? Jest jeszcze zakaz przenoszenia ciężarów pomiędzy przestrzenią prywatną a publiczną, ale na szczęście istnieje chytra praktyka zwana eruw, dzięki której można dowolnie powiększać przestrzeń prywatną - choćby na obszar sporej części miasta. Teoretycznie trzeba wówczas oznakować granice terenu choćby sznurkiem i porozkładać tu i ówdzie nieco macy, ale...
Najgorsze jest, że nie wolno mi uruchomić, ani unieruchomić samochodu, gdyż jest to taka sama kategoria czynności, jak zapalanie/gaszenie światła. I tu by się przydał szabesgoj Oczywiście, z pewnością w czasie jazdy nie powinno się używać kierunkowskazów, ani naciskać hamulca (światła stopu). To dopiero kłopot.
Offline
Tak mi się luźno skojarzyło z rysunkiem Mleczki z (chyba) przedostatniej Polityki. "Jestem głeboko wierzącym katolikiem i często rozmawiam w modlitwie z Bogiem. I nieraz przekonałem go, że to jednak ja mam rację."
Offline
administrator
Szybciutko:
Zanim zniknę do jutra, chciałbym bardzo wszystkim podziękować za ten piękny dzień. Po cichutku myślę sobie nawet, że Wam też się podobało. A podobno w dużym getcie nic nie ma
Specjalne podziękowania dla naszego Dobrego Ducha z Rzeszowa - czuliśmy Twoją życzliwą obecność, przydała się bardzo
Offline
Moderator
Krzysiu, dziękuję ci, podobnie jak Dzidziusiowi i wszystkim obecnym, za wspaniały dzień.
Poproszę o takie spacerki ciągle, bez przerwy i wciąż.
Teraz idę wyciągnąć kopyta i pomarzyć o Warszawie, której niby już nie ma, a jednak jest.
Ależ było fajnie!!!!!!!!
Offline
Moderator
Mapka jest gotowa i wysłana do Chrisfoxa. Wyszła trochę dziwnie, ponieważ nasza wycieczka akurat przebiegała na granicy trzech arkuszy - konieczne było żmudne klejenie. Ponadto ze względu na środowisko miejskie (wysokie budynki, bramy, przejścia) GPS często tracił sygnał i track jest momentami poprzerywany. Niemniej efekt jest całkiem fajny - pozostaje czekać, aż Chrisfox umieści mapkę na forum, bo ja nie umiem i nie chce mi się uczyć :-)
A poza tym, BYŁO SUPER !
Offline
Moderator
chrisfox napisał:
Specjalne podziękowania dla naszego Dobrego Ducha z Rzeszowa - czuliśmy Twoją życzliwą obecność, przydała się bardzo
Starałem się.
Nawet próbowałem bardziej namacalnie zaakcentować swoją obecność. Cieszę się, że Wam się udał spacerek. Zresztą jak miał się nie udać? Chyba tylko przez złą pogodę.
Offline
Wrzuciłem zdjęcia na forum kielmona. Mam jeszcze trochę nieujawnionego żeliwa
http://www.werttrew.fora.pl/post21430.html
Wiedziałem że tak będzie - wrzucę tam, mam wyrzuty sumienia że nie tu. Wrzucę tu, będę miał wyrzuty sumienia że nie tam. Jak się nie kręć, d*.* z tyłu
Offline