Forum Stowarzyszenia
administrator
Znów zbóje naszą biedną mieścinę dopadną: http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34 … brze_.html
Proszę, wprowadźmy choć winiety... Takie małe, maluteńkie. I skoro tu tak dobrze, niechby były drogie. Bardzo. Od razu się na jezdni zrobi nieco mniej źle. A gdyby to niektórych zachęciło do płacenia w Warszawie podatku, to już by w ogóle było...
Offline
A wiesz, że to dobry pomysł by był.
Pewnie dostałbym w doope, bo ja mam WZ w rejestracji, ale może zrobiliby abolicję dla tych, co najwyżej do metra dojeżdżają, ewentualnie dla tych, co jako satelity Warszawy są opisani, ale fakt, że można by wprowadzić opłaty, na poczet przyszłej obwodnicy i mojej Trasy Mszczonowskiej, której budowa się znów odsunęła w czasie, dla kierowców słoikowych.
Zdaje się, że firmy ubezpieczeniowe nie mają z tym problemu, żeby mieszkańców różnych części kraju traktować niedemokratycznie, to dlaczego my byśmy mieli?
Najwyżej się obrażą i nie przyjadą, a wtedy i tak dużo inwestycji drogowych nie będzie potrzebnych i obwodnicę będziemy mogli sobie odpuścić
Offline
administrator
O widzisz... Proste rozwiązania jakoś przychodzą najtrudniej.
Coś słyszałem, że się Kraków do winiet przymierza. Mocno im kibicuję, niech to zrobią. Będzie precedens - i pora na nas.
Płacę (o właśnie niebawem) gigantyczny haracz zwany OC, choć już najstarsi górale słabo pamiętają, jak to ze dwadzieścia lat temu staranowałem PKS w Kirach Tylko za to, że mieszkam, gdzie mieszkam (a nikt mnie nie pytał, czy chcę się koniecznie urodzić na Inflanckiej ). Może więc ktoś inny mógłby zapłacić parę złotych za to, że nie mieszka tam, gdzie ja, a strasznie chciałby tu sobie też pojeździć?
Prawdę mówiąc, od lat prawie nie używam w mieście samochodu. Komunikacja miejska jest przyzwoita, jakoś się daje wytrzymać. Ale płacę, bo mam to niebezpieczne narzędzie a na blachach ktoś napisał WJ
Offline
Jest, zdaje się, możliwość wypisania sobie na blachach W0, 1 itd. plus jakiś krótki napis, ale to kosztuje
Wchodzimy, zdaje się, na niebezpieczny grunt dyskusji, na temat tego, w jakim stopniu powinniśmy być gościnni dla osób pracujących i żyjących przez co najmniej 5 dni w tygodniu w Warszawie, a podatkami wspierających swe rodzinne miejscowości, gdzie są zameldowani na stałe.
Ja jestem bardzo gościnny, ale, powiedzmy, że chętnie bym wspomógł mniej lub bardziej niezamożnego kuzyna, uczącego się na którejś z uczelni, natomiast jakbym miał wozić za własne pieniądze, leczyć i opiekować się dzieckiem kogoś, kto tu przyjechał jako gastarbeiter, to by mnie ...ca strzeliła kiedyś.
Ale sam czytałeś - oddać Warszawie to, co jej się należy, to się nie kalkuluje.
Tak samo jak nie kalkuluje się wprowadzić system UE - Warszawa owszem, płaci janosikowe, ale zatwierdza na co oraz swoimi pieniędzmi tylko dofinansowuje inwestycje.
Nie kalkuluje, bo nikt by nie chciał dopłacać do tworzenia i utrzymywania nowych etatów, co jest dużo prostsze, niż wybudowanie nowej drogi czy mostu, którymi "warszawka" wygodnie tylko przemknie w drodze nad morze, czy w góry.
Ciekawy przykład na to, że pecunia non olet
Kij im w oko. Niedawno dowiedziałem się, że, chyba od czasu wstąpienia do Unii, dostaliśmy z kasy europejskiej, my, czyli Warszawa i Mazowsze, w sumie, 10 miliardów euro, z czego Warszawa 6
Przeżyjemy
Offline
administrator
Gościnni powinniśmy być - co gości nie zwalnia od elementarnej przyzwoitości, a w tych kategoriach należy na sprawę podatków spojrzeć (przynajmniej w tych, jeśli nie w gorszych ). Wiem, przyzwoitość wyszła z mody w okolicach przełomu lat trzydziestych i czterdziestych. Mimo wszystko, ja jeszcze tego staroświeckiego pojęcia używam.
Przeżyjemy, pewnie. Ale winiety bym wprowadził. I parę jeszcze drobiazgów. Nie dla gnębienia kogokolwiek, dla wyrównania szans.
Ciekawa instytucją jest choćby stary niemiecki obyczaj tzw. Toleranzsteuer - podatku tolerancyjnego (tak przynajmniej ów termin tłumaczy Marian Fuks).
Offline
Przyzwoitość? Tolerancja?
U nas nawet o nazwach ulic decydują rodzeni radomianie, więc nie wymagajmy za dużo od tych,
którzy dbają o to, żeby ich stolica wyglądała przyzwoicie
O ile łatwiej powiedzieć, że syf, że nie ma jak dojechać, że korki, niż sprezentować warszafce obwodnicę
czy metro za jej własne pieniądze
W sumie, fakt. Jak się tak warszawiaki do domów rozjadą, to tu za dużo osób nie zostaje,
więc po co komu remonty ulic?
Winietki powiadasz ... To by trzeba było jakie bramki, albo czytniki uruchomić ...
Chyba, żeby to z ViaTollem połączyć? Wiesz, to by się mogło udać.
W dodatku bym ważył te samochody przed wyjazdem i po powrocie (u mnie jest taka waga w szosę gdańską wmontowana),
żeby zlikwidować szmugiel rąbanki, co by wspomogło lokalny handel, a w związku z tym i wzrost podatków do kasy miejskiej by był odczuwalny
Offline
administrator
No, z tym ważeniem, to ja bym uważał. Zaraz by się zaczęli odwoływać, że w piątek wywieźli z Warszawy 130 kg obywatela z wyższym wykształceniem a w niedzielę przywieźli już 185 kg. A kilogram obywatela z wyższym wykształceniem, to jest konkretna kasa...
Ale winiety by mogły być. Bez bramek - ot, po prostu, strażacy wiejscy badając zaparkowane pojazdy mogliby spojrzeć na winietkę. Jeden dzień szaleńczej jazdy po stolicy - 100 złotych. Drogo? Aj, za tyle atrakcji, nie przesadzajmy... Można też zaktywizować społeczeństwo: widzisz samochód bez aktualnej winiety, robisz mu zdjęcie komórką, wysyłasz mailem, dostajesz 30% nałożonej kary. Ludzie kochane, to miasto by rozkwitło, w mgnieniu oka. Na ulicach luźno i wszyscy szczęśliwi, sami uśmiechnięci ludzie.
Offline