Forum Stowarzyszenia
administrator
Naprawdę, jeden z moich ukochanych seriali. Śliczny i taki warszawski... Swoje niedoróbki jednakże posiada. Właśnie w tle słyszę pierwszy odcinek - jak Basia podaje Koniosrajowi adres: Złota 25.
Nic nie napiszę. Kto chce, niech szuka (na pl Komuchonistycznych Defilad). Według scenariusza, budynek stał jeszcze chyba w latach siedemdziesiątych... Łomatko. Się załamałem. Poproszę o (bardzo) dużą wódkę.
Offline
Użytkownik
Pozwolisz, ze sie dolacze. Dom to serial, ktory uwielbiam, jak slysze muzyke przewodnia to gdzies tam w srodku az dreszcz mnie przechodzi, tak samo dziala na mnie muzyka przewodnia z Polskich Drog i Kolumbow. Wydawaloby by sie ze to tylko seriale, ale np ustawienie sobie muzyki z nich jako dzwonka w komorce nie wiem dlaczego ale kojarzy mi sie z profanacja, ale to tylko moje bardzo subiektywne odczucie...
I najbardziej poruszajaca mnie scena sposrod polskich seriali to 8 odcinek Polskich Drog, kiedy Kuraś, któremu zmarła córka Bożenka, przyjmuje na wychowanie wnuczkę starego Żyda Sommera.
Offline
Użytkownik
To ja nawiążę do Kolumbów. Od kilku miesięcy marzyłam o tym żeby zdobyć ten serial. Udało się - zapewne niektórzy wiedzą dzięki komu - jeszcze raz ogromne podziękowania dla Grzesia .
W ciągu piętnastu godzin obejrzałam ten serial trzykrotnie!! i jestem pod jego ogromnym wrazeniem. Muzyka przewodnia chodzi za mną od kilku dni. I wszystko byłoby bez skazy gdyby nie to że jeden z bohaterów mimo iż ginie - mam na myśli "Malutkiego" w kolejnych scenach pojawia się jakby nigdy nic dalej walcząc na ulicach Starego Miasta i wraz z pozostałymi przebija się do Śródmieścia. Oczywiście można to zrzucic na karb tego że się czepiam albo mam zwidy bo nie przetarłam dobrze wspomagaczy oczu - czytaj okularów - ale fakt że zdarzają się takie nie doróbki trochę mnie drażni
Offline
administrator
Muszę całkiem na spokojnie przyznać, że wczorajsze odkrycie w Domu po prostu mnie zaszokowało. Jak można było coś takiego tam umieścić? Jeden z autorów scenariusza to rodowity warszawiak, drugi mieszkał w Warszawie od końca lat czterdziestych. Pierwsza seria kończy się (podaję za moją ulubioną witryną na literę "w") w roku 1967 - i dom zlokalizowany tuż obok Pałacu Stalina w dalszym ciągu ma się dobrze - o wiele później zresztą, w dalszych częściach, także. Serialu mi to na pewno nie obrzydzi, ale gwoli prawdy będę musiał pokazywać wnukom - i piętnować - dziadostwo, którego się tam dopuszczono. Szkoda.
Offline
administrator
Jeszcze trochę od rzeczy, ale chociaż historycznie.
maryjan napisał:
Kuraś (...) przyjmuje na wychowanie wnuczkę starego Żyda Sommera.
Sommera grał, jak pamiętamy, znakomity - zresztą jeden z moich ulubionych - Włodzimierz Boruński, ocalony z warszawskiego getta. Jakoś ostatnio wciąż przelatuje mi przed oczami taki fragment notatki:
Boruński gra "Pod Fontanną". Choruje, jest w nędzy. Wiera organizuje poranek, by zebrać pieniądze dla niego. Szpilman odmawia bezpłatnego udziału, zazdrosny o Boruńskiego. (Sztafeta oszczerców, Wiera Gran (Grynberg), Paryż 1980 s. 21)
Tak, to ten Boruński - i ten Szpilman. A kawiarnia "Pod Fontanną" mieściła się na Lesznie 13.
Offline
Użytkownik
Wydaje mi się, że to jednak nie ten Boruński...O nim (Włodzimierzu) wiem tylko, że w czasie wojny był w II Armii LWP i brał udział w forsowaniu Nysy. No i że był kuzynem Tuwima (zależnie od zdjęcia wyraźnie widać podobieństwo). Nie wiem czy był w getcie. Co do jego filmów to pozwolę sobie przypomnieć genialną "Mrzonkę" Janusza Majewskiego, według opowiadania Słonimskiego, chyba ostatni film Boruńskiego. Jako że tłumaczył po wojnie z rosyjskiego i był w LWP zawsze myślałem, że spędził wojnę w Rosji...ale to domysły.
Chodzi w tej notce, jak mi się wydaje, jednak o Leona Boruńskiego, pianistę, Laureata nagrody w konkursie Chopinowskim (stąd pewnie zazdrość Szpilmana), który akompaniował jeszcze w getcie Wierze Gran, prawdopodobnie w Feminie, gdyż tam występowali Jurandot i Grodzieńska, z którymi Boruński koncertował jeszcze w 1939 roku. O Leonie Boruńskim wiadomo że w getcie był, grał, chorował i robiono koncerty na jego rzecz. Był zresztą autorem muzyki jednego z bardziej znanych utworów Gran "Trzy listy" ze słowami Jurandota, a z innych bardziej znanych szlagierów "Błękitnego ekspresu" ze słowami Hanki Ordonówny. Zresztą o jednym z takich koncertów pisze właśnie w... Pianiście Szpilman (w rozdziale o Pani K.). Boruński chorował wtedy na gruźlicę i przebywał już w Otwocku, gdzie został zamordowany.
Ostatnio edytowany przez korsarz (3.09.2012 02:33:45)
Offline
administrator
Ano, nakłamałem. Wprawdzie całkiem niechcący, ale istotnie, "Pod fontanną" grywał Leon Boruński. Dziękuję za sprostowanie, przynajmniej na ten temat nie będę już nikomu opowiadał bredni.
Offline
Użytkownik
Wszystko sie zgadza z wyjatkim Feminy. Oni wszyscy wystepowali w Kawiarni "Sztuka" na Lesznie.
Offline
Użytkownik
Nie tylko w "Sztuce". Poranek na rzecz Boruńskiego odbył się 28.06.1942 w "Sztuce" (Szpilman i Gran uczestniczyli w nim razem wg Gazety Żydowskiej).
W "Sztuce" Wiera Gran występowała najdłużej i najczęściej. Ale jej pierwsze występy miały miejsce w Melody Palace, z Leonem Boruńskim właśnie. Czyli wycofuję się z przypuszczenia n.t. Feminy co do wspólnych występów Gran i Boruńskiego - to było w Melody Palace (Rymarska 12), na wiosnę 1941, czyli krótko potem jak Gran znalazła się w getcie. Potem był epizod Gran w "Feminie", a potem "Sztuka", ale też nie posiadała na nią wyłączności - były i później inne występy Gran w "Feminie".
To teraz "Femina": było to miejsce gdzie Jurandot był kierownikiem artystyczno-literackim, a jako że Grodzieńska była jego żoną a z Wierą Gran i z Boruńskim też znali się od dawna - stąd myślałem, że tam właśnie mogły się odbywać występy Gran z Boruńskim (może się i odbywały, ale nie mam na to żadnych źródeł).
Co nie zmienia faktu, że Gran była gwiazdą "Sztuki" gdzie akompaniowali jej Szpilman i Goldfeder. W pewnym momencie bardziej uzdolniony Boruński (nagroda w Konkursie Chopinowskim) został zastąpiony przez Szpilmana jako akompaniator pani Gran. Dlaczego - można przypuszczać (choroba? gwiazda większa niż Gran? do Otwocka jeszcze nie wyjechał skoro potem sam grał "Pod fontanną", w nieszczęsnej kamienicy numer 13...). Nie udało mi się znaleźć nic n.t. Boruńskiego w "Sztuce"...w ogóle bardzo mało o nim znalazłem. Jego kompozycje zaginęły w Otwocku...
Ostatnio edytowany przez korsarz (4.09.2012 22:46:51)
Offline