Forum Stowarzyszenia
Dzisiaj robiłem zakupy w hali - tej drugiej gdzie jest sklep MarcPolu - niedawna hala Gwardii. Przy kasie lista i uprzejma kasjerka pyta czy się też wpiszę.. Okazuje się, że urząd miasta nie podpisał przedłużenia umowy z MarcPolem i hala ma iść na sprzedaż. Rozumiem obawy pracowników, że o firmie nie wspomnę, ale na marginesie mała uwaga. oglądam codziennie jak wygląda zapowiadany hucznie remont Hali Mirowskiej - ohydny balkon od frontu czyli cementowe obramowanie galerii na 1 piętrze zostaje, a jedyne co tam zrobiono to częściowo odkuto zniszczone cegły i teraz dziurami Mirowska stoi jak ser szwajcarski. Zdaje się ze wzmacniano także elementy murowane na dachu.
Widzę z tego że to żadne przywracanie zabytków do dawnej świetności, a jedynie niezła fucha dla firmy co tylko cegły wymienia. Widziałem jak kilka lat wymieniali cegły w murach staromiejskich - cudowny kontrakt, latami można naprawiać. Mury może powinny być jak nowe ale Hala powinna być jak na strych pocztówkach.
Stąd moja obawa - sprzedadzą i co dalej? Może ktoś pomyśli żeby obie zachować zgodnie z handlową tradycją .. Przepraszam jeśli wklejam w nieodpowiednim miejscu.
Offline
administrator
Lokalizacja tematu jest prawidłowa
Wspominałem, choć znaleźć ten tekst niezwykle trudno - sam go szukałem przed chwilą zawzięcie i trochę to potrwało. Taki oto paszkwil:
chrisfox napisał:
...i przypomniało mi się najświeższe dokonanie Pani Konserwator. Otóż - jeśli wierzyć burżuazyjnej prasie (http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34 … kach_.html ) - dzielna ta kobieta uratowała ostatnio przed zakusami niszczycieli fragment Hali Mirowskiej:
(...) Zostanie jednak szpetny, biedamodernistyczny wykusz, którym przebito hale po 1959 r. Na jego usunięcie nie zgodziła się stołeczna konserwator zabytków.
Duże brawa. Nareszcie coś się udało ocalić. Hala nie utraci wyglądu, jaki zapamiętałem z dzieciństwa. Kiedyś w owej ślicznej dobudówce mieścił się komis (...)
A wschodnia hala, skoro ją sprzedadzą... Mam widzenie. Nabywca zapowiada, że odpicuje ją tak, że sam projektant byłby zauroczony. Budynek stoi sobie zamknięty, czasem ktoś w środku nakręci jakiś film a czasem go komuś wynajmą na paintball. Stoi, stoi... Potem kupi go ktoś inny i w końcu okaże się, że rudera jest zdekapitalizowana, miejsce, w którym stoi niezwykle cenne a obok jest zresztą taki sam obiekt - i po co nam dwa takie?
Offline
Bardzo dziękuję. Na dociekliwość i dokładność Chrisfox'a zawsze można liczyć. Jeśli powiem, że w dyskusji w hali i na bazarze na temat możliwej sprzedaży i dziwnego remontu wyrażano się z niechęcią nieukrywaną o obecnych władzach miasta stołecznego - nie zdziwi nas nic. Czyżby w tej wschodniej hali miało znów dojść do mordobicia - bo walki na ringu już te mury widziały, a i cyrk tam też występował radziecki - pamiętam bo mnie ojciec zabrał. Cyrku nie lubię w żadnej postaci tym bardziej jeśli rozrywka ta na żywym ciele naszej kochanej stolicy się odbywa. Na marginesie i dla rozrywki dodam, że zwrócono się do mnie o ocenę konsultacji społecznych jakie prowadziła pewna firma na zlecenie miasta na temat przybliżenia Warszawy i Starówki - turystom. I na temat rewaloryzacji też. Odpowiedź była krótka. Skoro miasto płaci specjalistycznej firmie, za tzw. podkładkę w postaci odbytych spotkań i przemielonego papieru - pod założenie z góry znane i zadane, to takie konsultacje o d.. potłuc, jak by powiedzieli nasi krajanie. Z konsultacjami czy bez, rezultat poznamy wkrótce. W gastronomii mawiają; jak brudny obrus przewrócisz na lewą stronę to on i tak będzie brudny i może pachnieć brzydko.
Offline
miglanc
A propos hali, choć nie Mirowskiej
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,95 … zedac.html
Co następne, Prudential?
Offline
administrator
Tam właśnie, na Koszykach, zastosowano wariant, który przewiduję tu. Pierwszy nabywca, to jest ten dobry - on bardzo chce, żeby wszystko było cacy. Tyle, że w końcu - nie omieszkawszy wcześniej w ramach wielkiej dbałości o substancję, obiektu zrujnować - z wielką żałością musi się go jednak pozbyć, bo problemy finansowe, ogólnoświatowy kryzys, zmiana zarządu, cokolwiek. Nikt nie chce rudery kupić, bo się już do niczego nie nadaje a to zabytek, konserwator groźnie spogląda znad papierów... W końcu trafia się klient - i to już nie jest ten, który obiecywał wcześniej gruszki na wierzbie - on niczego nie obiecywał, on tylko kupił takie byle co i teraz ma z tym same problemy. Konserwator w końcu daje się ugłaskać, budynek dzięki wieloletnim staraniom nie nadaje się do uratowania, w trosce o wspólne dobro trzeba to w końcu zburzyć i odzyskać cenny miejski grunt pod coś potrzebnego. Wszystko lege artis i pro publico bono. I jeszcze może się zdarzyć, że ktoś na tym zarobi, co w efekcie stymuluje rozwój naszej gospodarki narodowej... Same korzyści.
Offline
Pozwolę sobie na małą uwagę do listu szanownego Przedmówcy... Gospodarkę stymulują te działania pośrednio, bo chyba tylko wtedy kiedy wzrośnie siła nabywcza pewnej grupki malutkiej a silnej we władzę i przemyślne kontrakty wieloletnie. Kiedy nie daj Boże znajdzie się naiwny użytkownik, który by chciał np. halę czy sklep kupić, choćby weń inwestował lat 30 to jest tylko zwykłym najemcą do odstrzelenia za 3 miesięcznym wypowiedzeniem. Obiekt sprzeda miasto temu z trójczłonową nazwą zagraniczną najlepiej, bo nikt tego nie zapamięta i łatwo błąd literowy zrobić, co przyda się po roku kiedy firma upadnie i zniknie. I już nasz adresat właściwy uradowany wielce realizuje wspólny plan ratunkowy, a halę szlag trafił czy sklep jakiś zwykłym ludziom przydatny.
Zdjęcie jednej z bram Hali Koszyki z października 2010 do dziś aktualne - nic się nie dzieje
Ostatnio edytowany przez marek lef (10.02.2011 17:28:53)
Offline
Moderator
Będzie piękny apartamentowiec albo "nowoczesne centrum handlowe".
Offline